sobota, 25 października 2008

O poczuciu winy

(Przepraszam za brak polskiej czcionki, ale pisze z cudzego komputera)
Bardzo chcialam porozmawiac z pania R., bo naukowo zajmuje sie mniej wiecej tym samym co ja. Sadzilam, ze bedzie to prosta sprawa, bo pani R. miala gabinet w tym samym budynku i nawet na tym samym pietrze na ktorym mi przydzielono pokoj. Niestety okazalo sie, ze pani R. najpierw musiala przygotowywac sie do wyjazdu, a potem wyjechala na jakas konferencje. Kiedy wrocila, dopadlam ja w korytarzu i okazalo sie, ze juz musi leciec, bo wyklad ktory prowadzi zaczal sie piec minut temu. I tak dalej w tym samym stylu. No coz, mowi sie trudno.
Trzy dni po wyjezdzie z Ottawy dostalam mejla, ze specjalnie dla mnie pani R. wygospodarowala dwie godziny i jest do mojej dyspozycji. Odpisalam jej uprzejmie acz chlodno (mam nadzieje, ze tak to zabrzmialo), ze jestem w Bostonie i do Ottawy wroce najwczesniej w przyszlym roku, ale oczywiscie serdecznie dziekuje za poswiecona uwage. Myslalam, ze to bedzie koniec naszej korespondencji, ale wyobrazcie sobie, pani R. zrobilo sie chyba troche glupio. Albo nawet bardzo. Napisala mi dlugasnego mejla, ze nie miala pojecia ze juz wyjezdzam, ale ma nadzieje, ze bedzie miala szanse porozmawiac ze mna wczesniej niz pozniej i zaprosila mnie... na Bardzo Wazna Konferencje, ktorej jest wspolorganizatorka. Szczeka mi opadla, bo po pierwsze na tej konferencji bedzie wiekszosc liczacych sie nazwisk w mojej dziedzinie, a po drugie pani R. zasugerowala, ze kiedy propozycja mojego wystapienia zostanie przyjeta, to postara sie zorganizowac pomoc w oplaceniu podrozy.
Moral - ludzie, ktorzy czuja sie winni, sa w stanie wyswiadczac rozne przyslugi, byle tylko poczuc sie lepiej.

czwartek, 23 października 2008

Alias Grace

Jak zapewne wiecie, Margaret Atwood jest jedną z moich ulubionych pisarek. Właśnie skończyłam czytać jej powieść sprzed kilkunastu lat, Alias Grace (w wersji polskiej Grace i Grace). Jestem książką absolutnie oczarowana i bardzo się cieszę, że kupiłam ładne wydanie w twardej okładce. Jeśli czytaliście już jakieś powieści Atwood, to pewnie mieliście okazję zauważyć, że ona pisze w nierówny sposób. Niektóre z jej książek są świetne, ale popełniła też kilka gniotów. W Alias Grace Atwood naprawdę wspieła się na wyżyny. Pierwszy raz od bardzo dawna czułam żal po przeczytaniu książki, że to już koniec. Ale trochę się też cieszyłam, bo powieść ma duszną atmosferę i kiedy się ją czyta siedząc samotnie w domu, naprawdę można się najeść strachu.
Dodatkowo zachęcam do czytania w oryginale, bo język tej książki jest dość łatwy, a w dodatku Atwood nie ma szczęścia do dobrych tłumaczeń na polski (przyjmniej jeśli chodzi o te powieści, które czytałam w obu wersjach).

środa, 15 października 2008

Rycerz

Ponieważ jestem w Ottawie sama, bardzo tęsknię. I czuję się trochę samotna. Żeby trochę sobie poprawić humor, znalazłam odpowiedni obiekt westnień i zawsze się do niego uśmiecham, kiedy przechodzę obok. Może jest nawet trochę podobny do Michała? W każdym razie muszę przyznać, że jednak czuję słabość to rycerzy. Na szczęście widać, że to szlachetny człowiek, więc pewnie zajęte księżniczki go wcale nie interesują. Zastanawiam się tylko, co on tam widzi w oddali? 

sobota, 11 października 2008

Krasnolud

Dzisiaj w drodze do archiwum zwróciłam uwagę na płaskorzeźbę nad drzwiami prowadzącymi do jednego z rządowych budynków, tuż obok siedziby Sądu Najwyższego . Chodzę tamtędy od miesiąca i nie wiem jak to możliwe, że wcześniej tej dekoracji nie widziałam. To chyba magia.

 

środa, 8 października 2008

Na początek

Pozazdrościłam wszystkim wokół i też postanowiłam założyć bloga. Mam nadzieje, że Drodzy Czytelnicy będą mi pisać, żebym się niczym nie martwiła, oraz przypominać, jaka jestem fajna.