wtorek, 20 grudnia 2011

Klub

Marzy mi się wskrzeszenie „klubu czytelniczego”, w który bawiłam się kilka lat temu z A., B. i P. Szkoda, że skończyło się wtedy na wspólnej dyskusji na temat tylko dwóch czy trzech książek. Pomyślałam, że gdyby znaleźli się chętni, można byłoby wskrzesić temat i rozszerzyć formułę także na inne wydarzenia kulturalne. Każdy z nas ma swoje własne zainteresowania i może warto byłby spróbować zarazić nimi pozostałych?

Jeśli jesteście chętni, to trzeba tylko się zastanowić, jak to ma wyglądać w praktyce. W ogólnym zarysie wyobrażam sobie to tak:
1. Aby stać się członkiem klubu, wystarczy deklaracja chęci uczestniczenia w zabawie.
2. Jeden, konkretny dzień w miesiącu przeznaczamy na spotkanie przy winku i dyskusję (np. ostatni piątek miesiąca).
3. Temat najbliższego spotkania rotacyjnie proponują kolejni członkowie klubu.
4. Tematem spotkania może być rozmowa o zaproponowanej wcześniej książce, filmie, wystawie, koncercie lub dowolnym innym wydarzeniu artystycznym, które Wam przyjdzie do głowy.
5. Dopuszczamy dużą dowolność w doborze tematu i nie obrażamy się, kiedy ktoś zaproponuje książkę, o której zakładamy, że będzie beznadziejnie głupia itp. W takiej sytuacji zaciskamy zęby, czytamy i szukamy pozytywów.
6. Członkowie klubu we własnym zakresie powinni przed spotkaniem zapoznać się z proponowanym dziełem, wydarzeniem, czy cokolwiek to będzie.
7. Propozycje muszą być realistyczne w kwestii możliwości zrobienia zadania. Zakładam, że każdego stać na wydanie 30 złotych miesięcznie na bilet do kina czy książkę. Odpadają pomysły w stylu wspólnego wyjazdu na koncert Madonny do Hamburga czy zadanie polegające na przeczytaniu w miesiąc wszystkich dzieł Lenina ;)
8. Osoba, która zaproponowała temat, w czasie spotkania ma pełnić funkcję moderatora dyskusji. Powinna być przygotowana do jej poprowadzenia. Jeśli rozmowa nie będzie się kleić, to jej zadaniem będzie zaproponowanie jakiś konkretnych zagadnień do omówienia.
9. Jeśli klub ma mieć sens, to potrzeba trochę więcej niż dwóch-trzech osób. Myślę, że zabawa byłaby ciekawa, gdyby znalazło się przynajmniej pięciu czy sześciu chętnych.

Tyle mi na razie przyszło do głowy. Jeśli macie jakieś pomysły, wnioski, podzielcie się. Jeśli uważacie, że pomysł jest z góry skazany na porażkę i do bani, to też napiszcie.

6 komentarzy:

  1. Napisałbym że się piszę. Ale zaraz przeczytam że jestem "pod pantoflem"...

    Poczekam zatem cierpliwie na swoją "bezpieczną", trzecią lub czwartą kolej :P

    Michał N.
    Ta "druga" połówka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem zaaaaa!!!! Od dawna mi się coś takiego marzyło :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Michał -> Kto miałby tak sugerować? Zaraz pójdę i obiję mu gębę! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też jestem za. Ale miesiąc to może trochę za długo, szczególnie jeśli chodzi o film czy książkę. Tym bardziej, że po miesiącu to już wrażenia "na żywo" bledną w pamięci. Proponowałabym co dwa/trzy tygodnie, szczególnie, że na pewno na początku każde z nas będzie miało dużo zapału.

    OdpowiedzUsuń
  5. Obawiam się, że większość z nas może nie mieć wystarczająco dużo wolnego czasu na częstsze spotkania.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobra, to teraz powiedz wreszcie ile wynosi składka i zakładamy :)

    OdpowiedzUsuń